W wyniku zmiany rozkładu, o której wspominaliśmy mamy teraz na przesiadkę w Rzymie więcej czasu, 3 i pół godziny zamiast planowanej 1 godziny. Nie przewidzieliśmy na ten wieczór zwiedzania, gdyż na Rzym mamy cały dzień w drodze powrotnej. Czas ten spędzamy na dworcu Termini i w jego okolicach.
Próbujemy też rozszyfrować rozkład jazdy. Godzina odjazdu się zbliża. Peron, z którego odjeżdża pociąg pozostaje wielką niewiadomą, a na dworcu panuje dezinformacja. Zapewniamy, że bałagan w rozkładach jazdy pociągów zdarza się nie tylko w Polsce.
Nocny pospieszny do Sibari już mknie po torach. W wagonach brudno, standard nieco gorszy od naszych pospiesznych... ale szybkość, bez porównania! Odnosimy wrażenie, że wagon zaraz rozpadnie się na części... ale o dziwo, nic takiego się nie dzieje.
Pociąg nie jest tak zapełniony jak polskie pociągi latem do nadmorskich miejscowości, więc mamy miejsca siedzące. Ba! - mamy cały przedział dla siebie. Rozkładamy się wygodnie, pieniądze i dokumenty w torbach kładziemy pod głowy, a rytmiczny stukot kół kołysze nas do snu. Spokój nie trwa długo. Zmorą stają się podejrzane typy co chwilę wchodzące do przedziału pod pretekstem szukania wolnego miejsca. Wzrok takiego osobnika błądzi po przedziale w poszukiwaniu podręcznego bagażu lub torebki, nasze torby są poza jego zasięgiem, więc koleś szybko wychodzi i idzie do kolejnego przedziału. Sytuacja powtarza się co kilkanaście minut.